Midnight Tea Suite cs577

 

 

 

 

 

 

 

 

Startujemy sesj? nagraniow?, która mia?a miejsce w maju ubieg?ego roku, w pó?nocnym Amsterdamie. Funkcjonuj?ce artystycznie od kilku lat trio Zyft rejestrowa?o wówczas swoj? pierwsz? p?yt?. W studiu znale?li si?, ca?kiem ju? z nami obeznani, Ziv Taubenfeld na klarnecie basowym i Henk Zwerver na gitarze oraz debiutuj?ca na tych ?amach Maya Felixbrodt na altówce. Sze?? swobodnych improwizacji, niewiele ponad 32 minuty muzyki.

Zyft - intryguj?ce trio, które ??czy gatunki, pokolenia muzyków, wstrz?sa i miesza, finalnie dostarczaj?c moc dalece b?yskotliwych prze?y? artystycznych. Gitara Henka zdaje si? zna? ca?? histori? jazzu, swobodnej improwizacji, a pewnie i rocka, a nawet bluegrassu. W jednym ci?gu improwizacji Zwerver potrafi brzmie? jak Derek Bailey i Django Reinhardt. Klarnet basowy Ziva ma masywny tembr, ale bez trudu pl?sa na du?ej wysoko?ci, bywa wstrzemi??liwy w okazywaniu emocji, ale zawsze idealnie wyczuwa moment, gdy trzeba zaatakowa?. Wreszcie Maya i jej doprawdy szalona altówka. Wybuchowa mieszanka kwa?nej kameralistyki, wytwornej sonorystyki, do tego polot, bystry umys? i artystyczna niepokorno?? wobec m?skiej cz??ci tria. Narracja toczy si? na p?ycie na ogó? warto, jest g?sta od d?wi?ków, ale jednocze?nie lekka, zwiewna, czasami tajemnicza. Od czasu do czasu k?sa semick? kolorystyk?.

Na starcie p?yty gitara plecie semi-jazzowe frazy, altówka sonoryzuje w ta?cu, a klarnet ?le drony w dalekim tle. Skupienie, precyzja, skrupulatno?? i dba?o?? o pojedynczy d?wi?k. Tak?e kocia zwinno?? w zakresie przechodzenia w stan wzmo?onego napi?cia dramaturgicznego. Drugi opus l?ni bystrym galopem, czynionym z sapersk? niemal dok?adno?ci?. Trzeci – prawdziwa per?a! – konsumuje trzy solowe ekspozycje, klejone soczystymi frazami kolektywnej eksplozji. Najpierw skrzy si? niezwyk?ym intro like modular string, potem klarnetowym expose godnym mistrzów gatunku, wreszcie gitarowym rezonansem, z którego wy?ania si? krótka opowie?? o ca?ej historii gitarowego jazzu. Czwarta opowie?? rodzi si? w mroku i ciszy. Altówka brzmi wr?cz barokowo, budzi m?sk? cz??? za?ogi do figlarnych eskalacji. W mgnieniu oka, studio spowija ju? jedynie mgliste wspomnienie pocz?tkowej ciszy. Szefem pi?tej improwizacji jest zdecydowanie klarnet basowy. Buduje drony, przedrze?nia si? z altówk?, kontrapunktuje gitar?. Gatunkowy melting pot, a? do rozpalenia pe?nego p?omienia. Fina? tej smakowitej p?yty, który trwale dwie 2 minuty z sekundami, jest swoistym podsumowaniem poprzednich trzydziestu. Ma?e, urywane frazy, zmys?owe call & responce, narracja g?sta od dobrych d?wi?ków! Andrzej Nowak (Trybuna Muzyki Spontanicznej)